Recenzja przedpremierowa: Piętno Katriny, Agnieszka Bednarska
Ta książka was wciągnie, pochłonie. Ale nie tak po prostu, że będzie się dobrze czytało. Ona wami zawładnie, otoczy aurą tajemniczości i mroku. Aż sami nie będziecie wiedzieć, co jest faktem, a co fikcją. Agnieszka Bednarska tak umiejętnie nimi przeplata, jak gatunkami, które łączy. Opiera swoją książkę na prawdziwych wydarzeniach, ale tworzy historię całkowicie nieprawdopodobną. Chociaż kto wie…
Kto z nas nie słyszał o Huraganie Katrina, który w 2005 roku nawiedził Nowy Orlean? Niszczycielski żywioł odebrał życie i dach nad głową tysiącom ludzi. I chociaż mowa o huraganie, tym, co niosło śmierć była woda. To ona zatopiła, to ona pogrzebała żywcem tych ludzi. Fabuła Piętna Katriny rozpoczyna się wiele lat po tych wydarzeniach, ale mieszkańcy miasteczko, które jest miejscem akcji nie potrafią o tym zapomnieć. Coś im nie pozwala…
Autorka snuje opowieść, stopniowo budując napięcie, już na początku zasiewając w nas ziarno niepokoju. Podskórnie czujemy, że coś tu będzie nie tak, że będziemy się bać. I tak na wdechu przewracamy kolejne kartki, poznajemy bohaterów i tak jak oni odkrywany tajemnice przeszłości.
Realizm magiczny i przenikanie się dwóch światów, tego rzeczywistego, z tym po drugiej stronie, na granicy życia i śmierci to – można już śmiało powiedzieć – znak rozpoznawczy Agnieszki Bednarskiej. Nie będzie chyba przesadą, kiedy powiem, że można się u niej doszukać cech charakterystycznych dla starego dobrego romantyzmu. I bynajmniej nie mówię o tych związanych z nieszczęśliwą miłością.
Ale dzieci, które widzą więcej, które są łącznikiem między tu i tam. Tajemnice, mrok, niepewność? O tak, to jest właśnie Agnieszka Bednarska. To jest właśnie Piętno Katriny.
Kto do mnie zagląda ten wie, że cenię twórczość Agnieszki Bednarskiej Moja przygoda z jej książkami zaczęła się od Płaczącego chłopca. I od tej książki autorka podąża właśnie drogą lekkiej grozy, jak nazwała gatunek, w którym tworzy podczas naszej rozmowy przy okazji premiery "Zanim się obudzę". Chociaż nie wiem, czy tu jeszcze można mówić o lekkiej grozie. Bo mrocznie było bardzo.
Autorka wysoko stawia sobie poprzeczkę, co książka to lepiej. Świetny warsztat, genialna, wciągająca i pełna niepokoju fabuła, bohaterowie budzą w nas wachlarz emocji. Mamy tych którym dopingujemy, o których i których się boimy. Świetne przedstawienie zamkniętej społeczności, której członków męczy ten sam demon tworząc ją jednym, zbiorowym bohaterem. Do tego relacje na tak wielu płaszczyznach: w małżeństwie, na linii rodzic – dziecko, między rodzeństwem czy przyjaciółkami. Wielbicie thrillerów psychologicznych nie będą zawiedzeni. I jeszcze odrobiona praca domowa, porządny research i inspiracja prawdziwymi wydarzeniami tak umiejętnie wpleciona w fabułę. Coś pięknego.
Chcę czytać więcej takich książek.
Premiera: 10 marca
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina.
Bardzo się cieszę, że przeczytałaś i tak pięknie zrecenzowałas.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Nie są to moje literackie klimaty, ale cieszę się, że Tobie przypadła do gustu:)
OdpowiedzUsuńBrzmi dobrze, choć wolałabym po prostu reportaż o tym huraganie ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tej autorki, ale sam temat wydaje się bardzo ciekawy. Będę się rozglądać za tą książką.
OdpowiedzUsuń