Kantata, Klaudia Zacharska. Patronat Promotorki
Demony przeszłości, rodzinny dom skrywający sekrety i dziecko, które potrzebuje miłości, a którego pojawienie się wiąże się z pojawieniem się tajemniczych wydarzeń… Klasyczne motywy grozy, lęk pierwotny i napięcie, czyli coś, co tygryski i fani gatunku lubią najbardziej. To jest właśnie „Kantata” Klaudii Zacharskiej, patronat Promotorki.
Kinga wraca w rodzinne strony, chociaż wolałby być jak najdalej. Bolesne wspomnienia muszą jednak ustąpić miejsca siostrzanej miłości. Jej siostra, Karolina spełnia swoje marzenie o macierzyństwie, adoptuje czteroletnią dziewczynkę i prosi Kingę o pomoc na początku tej drogi. Dziecko przeżyło już traumę odrzucenia i kobieta chce zrobić wszystko, by przy niej czuło się bezpiecznie. A bezpieczeństwo to rodzinny dom. Ale czy na pewno?
Bo jak to w grozie bywa nagle zaczyna dziać się coś dziwnego, przerażającego. Pytanie brzmi czy tajemnicze i niebezpieczne zjawiska są związane z niewinną dziewczynką czy przeszłością Kingi? A może się łączą? Czy to dom jest nawiedzony czy dziecko ma nadprzyrodzone zdolności. Czy ta słodka czterolatka ma mroczne oblicze, a może to Kingę męczą demony z czasów jej dzieciństwa? To pytania, które zadajemy czytając Kantatę, ale autorka nie daje nam od razu jednoznacznych odpowiedzi. Snuje opowieść swoim rytmem, napięcie narasta, a jak już się coś wydarzy, to to uderza ze zdwojoną siłą.
„Kantata” to debiut literacki Klaudii Zacharskiej i to da się zauważyć szczególnie przy budowaniu niektórych scen i kreacji postaci. Autorka zdecydowanie skupiła się na głównej bohaterce. Poznajemy ją powoli, odkrywając jej sekrety, lubimy, współczujemy. Uchyla nam też swój świat wypełniony muzyką. Dużo tu mocnych brzmień i rockandrollowego życia Kingi.
Pozostałe osoby stanowią raczej tło do przedstawienia historii i głównej bohaterki. Wyraźnie natomiast ukazane są relacje pomiędzy nią a innymi, głównie z siostrą, ale też z pewnym przystojnym ratownikiem... Tak znalazło się miejsce na szczyptę romantyzmu, co stanowi świetny kontrast do wydarzeń, które dzieją się wokół. Z ważnych tematów autorka porusza też kwestię uzależnienia i walki z nałogiem. Trunki wydają się być doskonałym rozwiązaniem na problemy. Czy Kindze wystarczy silnej woli, by uratować najbliższych?
Podsumowując, historia pełna napięcia i bardzo wciągająca. A zakończenie? Zakończenie zetnie was z nóg. Książkę pochłonęłam w jeden wieczór i o pierwszej w nocy wysłałam mejla do wydawnictwa, że tak! Jak najbardziej chcę objąć patronatem tę książkę (wiem mało profesjonalne, ale to był dowód mojego zachwytu). I wam też polecam. Jeśli lubicie się bać.
Za możliwość przeczytania książki i objęcia jej patronatem dziękuję Wydawnictwom Videograf.
A do książki dostałam taką ładną drewnianą gitarę... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz