Nadzwyczajni; Marcin Wyrwał, Małgorzata Żmudka
Jechaliśmy samochodem do rodziców mojego męża – z Gdańska do Bartoszyc, gdy odbyła się ta konferencja prasowa, podczas której rząd ogłosił wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego. Zamknięte będą lokalne gastronomiczne, instytucje kultury, centra handlowe. Dwa dni wcześniej dowiedzieliśmy się o zamknięciu szkół i przedszkoli. Był weekend, jechaliśmy jak wiele razy wcześniej na dwa dni. Ale mieliśmy wrócić do innego świata. W poniedziałek nadal trzeba będzie pójść do pracy, ale mamy na stanie uczennicę i pięciolatkę, które będą musiały zostać w domu. Co zrobić? Wziąć urlop? Zostawić dziewczynki u dziadków? Pójść na zwolnienie? Ale jak? Przecież jesteśmy zdrowi. Potem udało się wszystko zorganizować, praca i nauczanie zdalne, dyżur na zmianę z mężem, opieka nad dzieckiem poniżej 8 roku życia. Jakoś poszło. Ale wtedy, tego wieczoru, w samochodzie gdzieś pomiędzy Ornetą a Lidzbarkiem Warmińskim robiłam wielkie oczy i uszy słysząc kolejne zapowiedzi i powtarzałam sobie pytanie: co to będzie?
To moja krótka, pierwsza i jedna z wielu historii związanych z koronawirusem. Każdy ma swoje.
W książce „Nadzwyczajni” poznajemy historie tych, którzy z wirusem walczyli na pierwszej linii frontu. I nikt ich nie pytał czy chcą zostać być bohaterami. A są nimi bez dwóch zdań. „Nadzwyczajni” to zbiór reportaży, które pojawiły się na portalu Onet. Głównymi autorami książki są Marcin Wyrwał i Małgorzata Żmudka, ale znalazły się w niej też teksty innych innych dziennikarzy.
Znajdziemy tu historie z miejsc, w których naprawdę rozgrywała się walka z wirusem, walka o życie. Miejscami akcji są szpitale, domy opieki, sanatoria. A bohaterami – w obu znaczeniach tego słowa osoby, które w tych miejscach do tej walki stanęły. Z wirusem, czasem, chaosem.
Wydarzenia poznajemy z perspektywy lekarzy, ratowników, strażaków - tych którzy na co dzień ratują nasze życie i którym przyszło ratować je w całkowicie nowych warunkach.
Historie są wciągające i wstrząsające. Autorzy umiejętnie przestawiają je używając kontrastu i chwytają uwagę czytelnika opowiadając życie poszczególnych bohaterów. Poznajemy genezę ich zawodowych wyborów. Dowiadujemy się, jak to się stało, że ich pracą jest ratowanie innych. Autorzy przytaczają najważniejsze, najtrudniejsze, ekstremalne czasami przypadki z ich pracy w zawodzie. Czytamy o ratowniku pomagającym ofiarom na ukraińskim Majdanie o chodniku, który przybrał szkarłatną barwę, bo ciągnięte są po nim ofiary i ranni, o młodej lekarce, która wyciąga człowieka z hipotermii, i strażaku z trudnej rodziny, który na pierwszej akcji zbiera ciało ofiary rozrzucone na odcinku kilkudziesięciu metrów. Mężczyzna rzucił się pod pociąg.
I to nas wciąga i mrozi krew w żyłach. A potem autorzy serwują nam kolejny wstrząs, gdy zestawiają to doświadczenie, umiejętności i zimną krew z nowymi warunkami: brakiem sprzętu, brakiem decyzji albo jeszcze gorzej - złymi decyzjami. Albo gdy okazuje się, że te decyzje ma podjąć ratownik, wolontariuszka, student medycyny lub młoda lekarka.
Tyle samo, co bohaterstwa jest też w tej książce dramatów: podopiecznych domów opieki i pacjentów szpitali, którzy nagle nie mogą zobaczyć się z bliskimi. Rodzin, którzy nie wiedzą, co dzieje się z chorymi. Pracowników służby zdrowia którzy nagle, pod groźbą kar pieniężnych, zostali wezwani do pracy w ogniskach wirusa.
Książka opisuje wydarzenia z pierwszych miesiąców pandemii, od marca do lipca, a ukazała się połowie września. Co się wydarzyło przez ten czas?
Mniej mówi się o lekarzach. Albo nie, mówi się inaczej. Najpierw byli bohaterami narodowymi, potem wrogami publicznymi, których sąsiedzi bali się spotykać na klatce, teraz są obiektem żartów bo „zamiast przyjmować chorych bawią się w teleporady”.
Wirus nie zniknął, ale z pewnością spowszedniał. Co prawda przypadków jest dużo więcej niż w marcu, kiedy to wszystko się zaczęło, ale życie jako tako wróciło do „normy”. Byliśmy na wakacjach, we wrześniu szczęśliwie zaczęła się szkoła, udało się nawet pójść do kina. Maseczki i stosowane zasady bezpieczeństwa powoli, jakkolwiek to brzmi, stały się czymś normalnym, a przynajmniej codziennością.
Tyle jeśli chodzi o wrzesień, miesiąc, w którym przeczytałam książkę.
Recenzję publikuje 3 października, w dzień, w którym w moim mieście, Gdańsku wprowadzano strefę żółtą. Zaostrzono kolejne obostrzenia. Gdzieś, w środku, w trzewiach powraca to uczucie niepokoju sprzed pół roku. Bo znowu nie wiadomo jak będzie. Czy będzie bezpiecznie, czy społeczeństwo zachowa się tak odpowiedzialnie, jak w marcu czy wyruszy na ulice, krzycząc, że wirus to ściema?
I kiedy my tak się zastanawiamy, co to będzie, czy zamkną znowu szkoły, czy będzie praca zdalna, czy maseczki będą obowiązkowe w przestrzeni publicznej i gdy... zadajemy sobie milion innych pytań...
...Oni wciąż walczą. Nadzwyczajni. Nikt ich nie pytał czy chcą być bohaterami.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Akurat/Muza
Jako wieloletni pracownik służby zdrowia, pracując w ZOL-u, DPS-ie - wiem, jak trudno jest w momencie, gdy taką placówkę zaatakuje epidemia, bo przeżyłam podobne rzeczy, choć niekoniecznie na taką skalę jak obecna. Dlatego rzeczywiście - osobom z "pierwszej linii frontu" należy się ogromny szacunek. To czasami praca ponad własne siły.
OdpowiedzUsuńI znów wszystko zmierza w tym niepewnym do przewidzenia kierunku, a od Twojego wpisu minęło zaledwie kilka dni... Trzymam kciuki i chylę czoła za bohaterów!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie do przeczytania tej książki. Tych ludzi nigdy nie powinniśmy zapomnieć!
OdpowiedzUsuńTak, to są prawdziwi bohaterowie tych dziwnych czasów. Dobrze, zę takie publikacje powstają, bo pozostana, a pamięć jest ulotna.
OdpowiedzUsuńHistoria się powtarza... Zaraz znowu wszystko zamkną, a bohaterów będziemy potrzebować coraz więcej. Chętnie zerknę do książki, choć pewnie nie będzie to łatwa lektura.
OdpowiedzUsuńWszyscy na pierwszych liniach frontu są bohaterami!
OdpowiedzUsuńSytuacja jest niestety bardzo dynamiczna i niepewna. Bez watpienia ludziom z pierwszego frontu należy się szacunek za ich poświęcenie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńSprawdź gdzie zalozyc konto bankowe na nr konta bank
OdpowiedzUsuńSprawdź czym jest regeneracja silnika hydraulicznego - Naprawa pompy hydraulicznej
OdpowiedzUsuńhttp://agencja-mg.pl
OdpowiedzUsuńkey replacement
OdpowiedzUsuńHmm... a taka praca - https://arkadiacare.pl/ ? To się nadal opłaca? Macie jakieś polecane agencje pracy dla opiekunek osób starszych w Niemczech? Gdzie warto uderzać, aby to miało ręce i nogi? Pewny kierunek?
OdpowiedzUsuń