Uwierz w Mikołaja, Magdalena Witkiewicz
Jestem zdeklarowaną fanką świąt. Uwielbiam zarówno te magiczne dni, jak i przygotowania przed nimi. Pieczenie pierniczków, poszukiwania prezentów, ozdabianie domu. Słucham wtedy "Last Christmas" na przemian z "All I want for Christmas" i nie mam ani dość, ani poczucia kiczu.
Latem, gdy tęsknię za świętami organizuję sobie maraton filmów świątecznych, który potem powtarzam w grudniu, tuż przed nimi, kiedy emocje już sięgają zenitu. Moje ulubione filmy mają ten sam schemat - przedstawiają losy różnych bohaterów, które w jakiś sposób się łączą, np. "Love acctually" czy seria "Listy do M".
I właśnie w takim klimacie napisana jest książka "Uwierz w Mikołaja". Książka, którą pokochałam od pierwszych stron, i którą przepiszę każdemu jako receptę na jesienną chandrę.
Dobrze, że wyszła odpowiednio wcześniej. Zdążę przeczytać ją jeszcze raz.
Akcja "Uwierz w Mikołaja" rozpoczyna się na kilka dni przed świętami. Poznajemy historię kilkorga, na pozór niezwiązanych ze sobą bohaterów. Każdy z nich ma swoje świąteczne marzenia i wspomnienia, każdy wyczekuje czegoś innego. Wnuczka Agnieszka marzy o wigilijnej wieczerzy z ukochaną babcią, mała dziewczynka o wieeeelkiej choince z prezentami, a rozrywkowe rodzeństwo o wycieczce do ciepłych krajów z dala od świątecznego kiczu. Właścicielka domu opieki chce wspaniałych, domowych świąt dla swoich pensjonariuszy, a mężczyzna zarządzający centrum handlowym chce mieć wszystko pod kontrolą, z dala od ludzi.
Im bliżej wigilii, tym bardziej zazębiają się wątki, łączą postaci, splatają i weryfikują marzenia. A my poznajemy kolejne wydarzenia z życia bohaterów, otrzymując w gratisie prawdziwą bombkę, znaczy bombę, emocjonalną. Jest radośnie, wzruszająco, romantycznie. Bywa smutno i przejmująco. Można się porządnie wkurzyć i wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem. Najczęściej jednak płakać. Bo płacz to reakcja na wiele emocji, a te wypływają z każdej strony „Uwierz w Mikołaja”. I ja tak miałam. Czytałam w podróży i łzy leciały mi ciurkiem (Może z wyjątkiem momentu, kiedy facet obok chrapał uniemożliwiając mi czytanie, wtedy raczej dominowały we mnie odczucia psychopatycznego mordercy).
Każda z przedstawionych tu historii daje nam inną lekcję, otwiera oczy na ludzkie losy, skłania do refleksji nad swoim życiem. Mnie najbardziej poruszył i najwięcej łez wycisnął wątek Anny i jej córeczki, pięcioletniej Zosi. Ale to nic dziwnego, historie z dziećmi zawsze wywierają na mnie największe wrażenie, a odkąd zostałam mamą to już w ogóle.
Chociaż nie powiem, to, co rozgrywało się w kaszubskiej chacie też rozbudzało moją ciekawość… Z kolei najzabawniejsze były sceny z domu spokojnej starości. Wiem, że autorka zaczerpnęła wiedzy u źródła, czyli u prowadzących taki ośrodek i jeśli nie są to prawdziwe wydarzenia to przynajmniej inspirowane. I nie mam wątpliwości, że takie rzeczy się dzieją naprawdę.
Poza samą treścią warto zwrócić uwagę na pozostałe aspekty książki. A tu wszystko jest spójne i dopracowane. Tytuł o drugim dnie i oprawa graficzna. Piękna, również symboliczna względem treści fotografia na okładce i radosne renifery po jej wewnętrznej stronie.
Do tego świąteczna typografia - bombki, śnieżynki i świerkowe gałązki oddzielające poszczególne wątki. Dodatkowo w atmosferę wprowadzają też radiowe wstawki pomiędzy rozdziałami. Każdy zaczyna się powitaniem poranka przez radiową spikerkę, która rzuci jakąś anegdotkę, wyczyta solenizantów i przypomni, że coraz bliżej święta...
Jeśli tęsknisz do świąt lub chcesz zwyczajnie wprawić się w ich magiczny klimat, otwórz i zaczytaj się w "Uwierz w Mikołaja." Gdy to zrobisz, w powietrzu uniesie się zapach pierników i pierogów z kapustą i grzybami. Zobaczysz migoczące światełka na choince i płatki śniegu tańczące w ich blasku. Poczujesz ciepło z rozpalonego w wiejskim domku kominka i ciepło w sercu. Ale przede wszystkim uwierzysz.
Nie tylko w Mikołaja, ale w ludzi, w dobro i cuda... Bo Magdalena Witkiewicz przypomina nam, że tych nie brakuje wokół. Przypomina, że cudem jest życie, bliska osoba obok i wspólnie spędzony czas.
A wszystkich z Gdańska i okolic zapraszam w środę, 6 listopada o godzinie 18.00 do Empiku w Galerii Bałtyckiej, gdzie poprowadzę spotkanie z Magdaleną Witkiewicz i porozmawiam z nią o tej książce.
Latem, gdy tęsknię za świętami organizuję sobie maraton filmów świątecznych, który potem powtarzam w grudniu, tuż przed nimi, kiedy emocje już sięgają zenitu. Moje ulubione filmy mają ten sam schemat - przedstawiają losy różnych bohaterów, które w jakiś sposób się łączą, np. "Love acctually" czy seria "Listy do M".
I właśnie w takim klimacie napisana jest książka "Uwierz w Mikołaja". Książka, którą pokochałam od pierwszych stron, i którą przepiszę każdemu jako receptę na jesienną chandrę.
Dobrze, że wyszła odpowiednio wcześniej. Zdążę przeczytać ją jeszcze raz.
Uwierz w Mikołaja - klasyczna książka o świętach
Akcja "Uwierz w Mikołaja" rozpoczyna się na kilka dni przed świętami. Poznajemy historię kilkorga, na pozór niezwiązanych ze sobą bohaterów. Każdy z nich ma swoje świąteczne marzenia i wspomnienia, każdy wyczekuje czegoś innego. Wnuczka Agnieszka marzy o wigilijnej wieczerzy z ukochaną babcią, mała dziewczynka o wieeeelkiej choince z prezentami, a rozrywkowe rodzeństwo o wycieczce do ciepłych krajów z dala od świątecznego kiczu. Właścicielka domu opieki chce wspaniałych, domowych świąt dla swoich pensjonariuszy, a mężczyzna zarządzający centrum handlowym chce mieć wszystko pod kontrolą, z dala od ludzi.
Im bliżej wigilii, tym bardziej zazębiają się wątki, łączą postaci, splatają i weryfikują marzenia. A my poznajemy kolejne wydarzenia z życia bohaterów, otrzymując w gratisie prawdziwą bombkę, znaczy bombę, emocjonalną. Jest radośnie, wzruszająco, romantycznie. Bywa smutno i przejmująco. Można się porządnie wkurzyć i wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem. Najczęściej jednak płakać. Bo płacz to reakcja na wiele emocji, a te wypływają z każdej strony „Uwierz w Mikołaja”. I ja tak miałam. Czytałam w podróży i łzy leciały mi ciurkiem (Może z wyjątkiem momentu, kiedy facet obok chrapał uniemożliwiając mi czytanie, wtedy raczej dominowały we mnie odczucia psychopatycznego mordercy).
Każda z przedstawionych tu historii daje nam inną lekcję, otwiera oczy na ludzkie losy, skłania do refleksji nad swoim życiem. Mnie najbardziej poruszył i najwięcej łez wycisnął wątek Anny i jej córeczki, pięcioletniej Zosi. Ale to nic dziwnego, historie z dziećmi zawsze wywierają na mnie największe wrażenie, a odkąd zostałam mamą to już w ogóle.
Chociaż nie powiem, to, co rozgrywało się w kaszubskiej chacie też rozbudzało moją ciekawość… Z kolei najzabawniejsze były sceny z domu spokojnej starości. Wiem, że autorka zaczerpnęła wiedzy u źródła, czyli u prowadzących taki ośrodek i jeśli nie są to prawdziwe wydarzenia to przynajmniej inspirowane. I nie mam wątpliwości, że takie rzeczy się dzieją naprawdę.
Uwierz w Mikołaja - dosłownie i w przenośni
Poza samą treścią warto zwrócić uwagę na pozostałe aspekty książki. A tu wszystko jest spójne i dopracowane. Tytuł o drugim dnie i oprawa graficzna. Piękna, również symboliczna względem treści fotografia na okładce i radosne renifery po jej wewnętrznej stronie.
Do tego świąteczna typografia - bombki, śnieżynki i świerkowe gałązki oddzielające poszczególne wątki. Dodatkowo w atmosferę wprowadzają też radiowe wstawki pomiędzy rozdziałami. Każdy zaczyna się powitaniem poranka przez radiową spikerkę, która rzuci jakąś anegdotkę, wyczyta solenizantów i przypomni, że coraz bliżej święta...
Uwierz w Mikołaja i nie tylko...
Jeśli tęsknisz do świąt lub chcesz zwyczajnie wprawić się w ich magiczny klimat, otwórz i zaczytaj się w "Uwierz w Mikołaja." Gdy to zrobisz, w powietrzu uniesie się zapach pierników i pierogów z kapustą i grzybami. Zobaczysz migoczące światełka na choince i płatki śniegu tańczące w ich blasku. Poczujesz ciepło z rozpalonego w wiejskim domku kominka i ciepło w sercu. Ale przede wszystkim uwierzysz.
Nie tylko w Mikołaja, ale w ludzi, w dobro i cuda... Bo Magdalena Witkiewicz przypomina nam, że tych nie brakuje wokół. Przypomina, że cudem jest życie, bliska osoba obok i wspólnie spędzony czas.
A wszystkich z Gdańska i okolic zapraszam w środę, 6 listopada o godzinie 18.00 do Empiku w Galerii Bałtyckiej, gdzie poprowadzę spotkanie z Magdaleną Witkiewicz i porozmawiam z nią o tej książce.
Kolejna książka Magdaleny Witkiewicz, która skradła moje serce <3 uwielbiam
OdpowiedzUsuńChoć nie przepadam za tego typu książkami, to w okresie przed świętami z chęcią po nie sięgam. Idealnie pozwalają wczuć się w klimat świąt.
OdpowiedzUsuńnie znam tej autorki, ale tematyka świąteczna nie jest moją ulubioną, jednak wiem komu ją polecę :-)(
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że ostatnio pojawiło się dużo powieści wokół tematyki świątecznej. W kinematografii jakoś nigdy mnie to nie dziwiło, ale w literaturze to dla mnie nowość. Nie jest to mój typ, ale wydaje się być przyjemną lekturą :)
OdpowiedzUsuń