Kiedy w zeszłym roku poszłam tam po raz pierwszy, jedno wiedziałam na pewno. Że będę chciała wrócić. Dlatego, gdy w kwietniu otrzymałam morski bilet - czyli przepustkę na spotkanie blogerów, autorów i innych miłośników książek w Sopocie byłam przeszczęśliwa.
|
Zdjęcie dzięki uprzejmości selfie sticka Doroty - Przeczytanki ;) |
Tegoroczne spotkanie podobnie jak rok temu poprzedziła moja akcja głośnego czytania. Tym razem czytaliśmy na trawie. Znów książkę Wydawnictwa Oficynka i znów z udziałem autora. Tym razem w rozbrzmiał Syndykat Artura Ubertowicza.
Czytałam ja, czytał autor, czytali uczestnicy, a nawet zwerbowana prosto z parku ochotniczka ;)
|
Autor czyta, a ja werbuje przechodniów |
A potem przeliśmy do sedna i stałych punktów spotkań z cyklu A może nad morze? Z książką! Była więc wymiana książek, zbiórka na cel charytatywny, test, który tym razem polegał na dopasowaniu autora do stworzonego przez niego bohatera - dużo prostszy niż rok temu, ale to nie znaczy, że łatwy ;), loteria fantowa (zgarnęłam kubek) i wręczanie pakietów prezentowych. A przede wszystkim ROZMOWY! O książkach i nie tylko. Spotkanie, z tymi których nie widzieliśmy dawno albo jeszcze nigdy na żywo. Szczególnie cennym doświadczeniem jest spotkanie z autorami, z którymi możemy pogadać na luzie, wypić z nimi kawę.
|
Z Ulą z Pełen Zlew i Martą z Rudym SpojrzeniemFot. Karolina Ćwik |
|
Z Natalią, szukamy reszty grupy do testu .Fot. Karolina Ćwik |
|
Buszuję przy wymianie |
Ja w tym roku bardzo czekałam na spotkanie z Jolą Świetlikowską - właścicielką wydawnictwa Oficynka, współpracujemy już od jakiegoś czasu, mejlujemy, mieszkamy w tym samym mieście, ale jakoś okazji do spotkania nie było. Aż wreszcie odbywa się A może nad morze! A że w działanie wydawnictwa zaangażowana jest także moja cudowna, kochana Ula z Pełen Zlew to i ona była tam obecna po raz pierwszy. A z kolei na spacer, który odbył się dzień później dotarła jeszcze Olcia, Wiosenna Czarownica. I jak tu nie kochać organizatorów, skoro parafią zmobilizować rozrzucone po rożnych częściach kraju i internetu przyjaciółki do spotkania w realu :*. Znaczy akurat te dwie wredne jędze z fotografii poniżej mieszkają blisko siebie, ale za daleko ode mnie!
A propsos spaceru. Pisałam już też na Facebooku, że tegoroczne A może na d morze to właściwie to złożona, dwudniowa impreza: od głośnego czytania poprzez spotkania w Zatoce Sztuki do Literackiego Spaceru tropem Barnaby Uszkiera, bohatera książek Agnieszki Pruskiej.
|
Panie Komisarzu. Poddaję się. Przyznaję, to ja napisałam te książki. Czyli Agnieszka Pruska w akcji |
|
Nie ma mnie, gdyż robiłam zdjęcie ;)
|
|
Moja piękna Łucja :* Była też na spacerze |
Podsumowując. Mówię Wam, tam jest taka atmosfera, że tego nie da się opisać. To daje taką energię jak cztery kawy albo kilka dni urlopu. Zresetowałam się, zchilloutowałam i w ogóle jak tylko sobie to przypomnę to od razu mam uśmiech na twarzy. Dlatego chciałam złożyć pokłony do samej ziemni dla Oli z Aleksandra czyta, która ogarnęła to wszystko. Jesteś wielka! Oraz dla Zuzy i Alana też, ale oni w tym czasie mieli ważniejsze sprawy. A właściwie jedną - na imię jej Inez, która przyszła na świat właśnie jakoś w okolicach spotkania. Gratulacje!!
Podziękowania też oczywiście dla sponsorów. A na blogu jest już
pierwsza recenzja książki, którą otrzymałam - "Armagedon dzień po dniu" ;) Polecam!
Dziękuję! I jakby ktoś pytał za rok chcę być tam znowu!
Uwielbiam takie spotkania. Może w przyszłym roku uda mi się tam przybyć :) :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Nocleg u mnie masz gratis ;)
UsuńTo było moje szóste spotkanie i ciągle mam niedosyt a na drugi dzień po spotkaniu już za Wami wszystkimi tęsknię 😀
OdpowiedzUsuńCiekawe spotkanie. Na takich spotkaniach poznaje się świetnych ludzi i odnajduje wiele inspiracji. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietne wydarzenie. Szkoda, że mieszkam daleko.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne są takie spotkania, kiedyś częściej się na takie zapisywałam teraz brakuje mi czasu :(
OdpowiedzUsuńNie no, ja się chyba powinnam zastanowić nad swoim życie... dopiero dotarłam do tego wpisu! Jak to jest możliwe?! Nie, dobra, nie odpowiadaj... Ale no uwielbiam Cię! I mam taki nawet cichy podstępny plan, że by jakoś na koniec kwietnia lub w maju wreszcie się zebrać na mały sabat we trzy ;) Uściski!
OdpowiedzUsuń