Skąd się wziął koszyczek?
Nie wiem, czy zauważyliście, ale jakiś czas temu na moim blogu zadomowił się koszyczek. Wiecie, taki zakupowy. Siedzi sobie po prawej stronie paska menu i czeka. Aż zapełnicie go po brzegi. Bo od teraz możecie robić u mnie książkowe zakupy. W moich skromnych progach rozgościła się Poczta książkowa, a ja czuję się, jakbym spełniła swoje marzenie o księgarni.
Tak wygląda to przy recenzji "Ludzkiej przystani" Johna Ajvide Lindqvista
Możecie kupić samą książkę lub zamówić pakowanie, bo w tym właśnie specjalizuje się Poczta książkowa. I robi to genialnie. To idealny pomysł na prezent dla bliskich lub siebie, przecież mamy prawo się rozpieszczać. Mówię wam, z nimi unboxing wchodzi na nowy, wyższy poziom. Przychodzi do ciebie paczka, pięknie zdobione pudełko (wielokrotnego użytku!), otwierasz je, a tam otulona siankiem, żeby nic jej się nie stało, leży wymarzona książka. Można chcieć więcej? Można - zakładki. Też dają.
Obecnie zakup książki możliwy jest przy moich nowych recenzjach, ale sukcesywnie będę edytować poprzednie.
Udanego odpakowywania ;)
Świetny pomysł. Dostałam książkę z Poczty Książkowej i była cudnie zapakowana.
OdpowiedzUsuńGratuluję!
OdpowiedzUsuńOpakowania z Poczty Książkowej łamią mi serce za każdym razem... Są tak cudne, że aż szkoda dobierać się do zawartości :)
Pakowanie książek przez Pocztę Książkową- mistrzostwo świata!
OdpowiedzUsuńO matko jakie one (te opakowania ;)) są piękne! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńPrawda? Jak pierwszy raz dostałam tak zapakowaną książkę, to zaniemówiłam. Podwójna radość. Bo książka - wiadomo. Ale w takiej oprawie.... Ach!
Usuń/Pozdrawiam,
Szufladopółka