To, co czytam: Boginie z Žitkowej, Kateřina Tučková
"Boginie" przywiozłam ze sobą z Targów Książki w Krakowie i dopiero teraz dane było mi je przeczytać. A że musiałam to zrobić, to nie ulega wątpliwości. Czarownice, szeptuchy, boginie. To mój ukochany motyw w literaturze.
Fabuła:
Wysoko w Białych Karpatach, na pograniczu Moraw i Słowacji, w odciętej
od świata wsi Žítková żyły wyjątkowe kobiety. Potrafiły leczyć ziołami,
przepowiadać przyszłość, poskramiać żywioły. Nazywano je boginiami, a
ich tajemniczą sztukę bogowaniem.
Dora Idesová należy do ostatnich z rodu bogiń, nie chce jednak
praktykować magii. Opuszcza rodzinne strony, kończy etnografię i
postanawia zgłębiać fenomen bogiń od strony naukowej. Pewnego dnia
odkrywa, że wśród materiałów tajnych służb StB znajduje się teczka jej
ciotki, bogini Surmeny.
opis za wydawcą
Opinia:
I tak Dora zaczyna odkrywanie tajemniczej, a momentami mrocznej historii swojej rodziny. Odpowiedzi na trudne pytania szuka gdzieś pomiędzy górskimi chatami a dokumentacją z archiwalnych półek. I znajduje je. We wspomnieniach najstarszych żyjących mieszkańców wioski i w stertach papierzysk: dawnej korespondencji, raportach i... donosach.
O tak, głównie w donosach.
Boginie z Žitkowej, czyli odpowiedniczki naszych podlaskich szeptuch zajmowały się głównie ziołolecznictwem. Trudniące się bogowaniem kobiety na Morawach były darzone ogromnym szacunkiem, miejscowi uznawali je za najważniejsze osoby w wiosce, a po poradę przyjeżdżali do nich ludzie z drugiego końca kraju. Nie od dziś jestem fanką czarownic (szeptuch, znachorek, boginek), ale w tej książce ich umiejętności i osobowość zostały przedstawione w taki sposób, że mój podziw i szacunek rósł z każdą stroną. A najbardziej imponowała mi po prostu ich życiowa mądrość.
"Wiara ludzka, wiara w cokolwiek, silna, bezgraniczna wiara ma niepojętą siłę" s. 356
Choć nazywane też czarownicami, co kojarzy się z czarną magią i konszachtach z diabłem, takie kobiety wierzyły, że działają w imię Boga. Modlitwa i czary w ich przekonaniu nie wykluczały się – wręcz przeciwnie uzupełniały. Oczywiście nie brakowało czarnych owiec, które za odpowiednią odpłatą wykorzystywały swoją wiedzę do przygotowania np. trucizny lub oszustek, które jedynie za boginie się podawały. Zdecydowana większość była jednak bogobojna i wierzyła, że czerpie z jego mocy.
"Ja zaklinam tą dziewczynę, zaklinam tą Dorę, przez chrzest święty chrzczoną, przez Trójcę Przenajświętszą pobłogosławioną... A na puste góry czarne, tam wy idźcie, troski marne. Dorze miłej spokój dajcie, precz się do niej zabierajcie, wy nad nią nie miejcie mocy ani we dnie ani w nocy... O to proszę ze swą mocą, o to proszę z Bożą mocą, i z Chrystusa dopomocą" s. 231
Kolejnym synonimem określenia kobiet mocy jest wiedźma – czyli ta, która wie. A taka wiedza i powszechny szacunek zawsze może nie przypaść do gustu innym. Zwłaszcza, jeśli ten ktoś ma kompleksy. To właśnie zawiść paliła niewinne kobiety na stosie, to czyjaś zazdrość skazywała je na makabryczne tortury. To niechęć władz lub/i kościoła zmieniła ich życie w piekło.
I w ten sposób wracamy do donosów. W średniowieczu, w całej Europie, oskarżano je o sprzeciwianie się Bogu, na Morawach w czasach komunizmu dodatkowo uznawane były za zagrożenie dla państwa socjalistycznego.
I w ten sposób wracamy do donosów. W średniowieczu, w całej Europie, oskarżano je o sprzeciwianie się Bogu, na Morawach w czasach komunizmu dodatkowo uznawane były za zagrożenie dla państwa socjalistycznego.
"Ponownie podkreślam, że Surmenova Terezie to osoba niebezpieczna dla ustroju ludowej demokracji oraz zasadniczo działające na szkodę obywateli czechosłowackich. s.91
Jak na tak znaczący tytuł przystało, "Boginie" mają niesamowity, iście magiczny klimat. Tę wyjątkową atmosferę wprowadza nie tylko niezwykle intrygująca fabuła, ale i świetny styl autorki. Kolejne zdania płyną z kartek, niemal wprowadzając w trans. Odnosiłam wrażenie, że siedzę w górskiej chacie i popijając napar z ziół wsłuchuję się w opowieść snutą przez jedną z bogiń.
Ciekawa jest także forma książki - część opowiedziana jest przez narratora i dotyczy wydarzeń z życia Dory, zarówno z teraźniejszości, jak i przeszłości. Ale kiedy Dora wchodzi do archiwum i otwiera dokumenty, czytelnik poznaje je razem z nią. Pisane urzędowym językiem raporty i pełne kolokwializmów anonimy. Muszę przyznać, że te fragmenty bywały nużące, zwłaszcza kiedy autorka zbyt długo nie wprowadzała przerywników z życia Dory. Ciągłe czytanie akt dawało wrażenie książki naukowej. Wątki dotyczące głównej bohaterki ożywiały fabułę, tym bardziej, że budziły wiele emocji. Trudno mówić o beztroskim dzieciństwie, kiedy ojciec zabija matkę siekierą. Więcej z jej życia nie zdradzę, ale naprawdę łatwo nie miała.
Wracając do dokumentów - tu koniecznie trzeba zaznaczyć, że autorka inspirowała się prawdziwymi wydarzeniami. Pisze o tym w notce dla czytelników. Pracując nad książką, Kateřina Tučková rzeczywiście korzystała z archiwalnych źródeł i prawdziwych wspomnień mieszkańców Žitkowej. Trochę pozamieniała historie kobiet, umiejętnie „spreparowała” dokumenty na potrzeby powieści, ale ostatecznie zgrabnie połączyła historię z fikcją. I naprawdę wielki szacunek, za to że się w tym wszystkim nie pogubiła.
I jeszcze okładka, jest tak intrygująca, że właściwie nic już nie powiem. Tylko się jej przyjrzyjcie:
Szczególnie polecam tę książkę zainteresowanym tematem czarownic, pogaństwa czy Słowian. A tak ogólnie, to wszystkim. Naprawdę warto ją przeczytać. Jest magiczna i mroczna zarazem. Ciepła i przerażająca. Wymyślona i prawdziwa. Jest... boska (bogowa? ;) ).
Ocena tradycyjna 10/10
Moja ocena: wyższa półka
Boginie z Žitkowej, Kateřina Tučková, wyd. Afera, 2014; 438 s.
I jeszcze okładka, jest tak intrygująca, że właściwie nic już nie powiem. Tylko się jej przyjrzyjcie:
Szczególnie polecam tę książkę zainteresowanym tematem czarownic, pogaństwa czy Słowian. A tak ogólnie, to wszystkim. Naprawdę warto ją przeczytać. Jest magiczna i mroczna zarazem. Ciepła i przerażająca. Wymyślona i prawdziwa. Jest... boska (bogowa? ;) ).
Ocena tradycyjna 10/10
Moja ocena: wyższa półka
Boginie z Žitkowej, Kateřina Tučková, wyd. Afera, 2014; 438 s.
bardzo mnie zachęciłaś, tego typu pozycji dawno nie czytałam i chyba poszukam tej pozycji, dzieki!
OdpowiedzUsuńSzeptuchy kojarzą mi się z Wiedźminem 😃
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce wcześniej, ale teraz jestem pewna, że muszę ją przeczytać! Uwielbiam folklor, a zwłaszcza fenomen "czarownic", które z jednej strony były odrzucane przez społeczeństwo, ale z drugiej strony to do nich wszyscy chodzili po poradę. Fascynujące zjawisko.
OdpowiedzUsuńDokładnie było tak jak piszesz. Historia takich kobiet jest fascynująca i z chęcią sięgam po literaturę, która porusza ich temat.
UsuńNa bank rozjerzę się za tą książką - tematyka mnie interesuje:)
OdpowiedzUsuńPolecam gorąco!
UsuńTo, że życia nie da się zaplanować, że wciąż owiane będzie dla nas tajemnica przyszłości, jest wspaniałe. :) Z Twojego opisu wnioskuję, że książka powinna mi się spodobać. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina