Nadmorski Plener Czytelniczy - krótko, ale miło.
Morze i książki? Czy może być lepsze połączenie? Tak, wiem, że to pytanie retoryczne. Stawiałam je już na FB chwaląc się, że jadę do Gdyni. Muszę się przyznać, że morze pokochałam nawet wcześniej, albo przynajmniej wcześniej sobie tę miłość uświadomiłam. Lato bez wizyty nad Bałtykiem jest dla mnie latem straconym, zwłaszcza, że mieszka(ła)m blisko morza (+/- 50 km), na Śląsku, gdzie również jeździłam na wakacje, dzieciaki z podwórka mówiły na mnie nawet "Zuzia znad morza ;)) W każdym razie najpierw były jednodniowe wycieczki z rodzicami, potem obozy, wyjazdy z przyjaciółmi, wreszcie z mężem. Dziś wciąż je kocham, i słyszę jak mnie woła. I marzę, że kiedyś tego wołania posłucham i naprawdę stanę się "Zuzią znad morza".
Ach, rozmarzyłam się. W każdym razie znalazł się ktoś, kto idealnie połączył moje miłości - organizatorzy Nadmorskiego Pleneru Czytelniczego, i tak się jakoś złożyło, że byłam na nim po raz pierwszy, chociaż w tym roku odbyła się już piąta edycja imprezy.
Plener trwał trzy dni, ale dla mnie była to właśnie jednodniowa rodzinna wycieczka. Wybraliśmy się tam w sobotę. Wyjazd był dość spontaniczny, przez co nieco chaotyczny. Ale co przeżyłam, to moje ;) Mąż z córeczkami, troszkę poplażowali, ja tym razem jedynie napawałam się widokiem morza. I zapachem książek, rzecz jasna.
Właściwie byliśmy tam tylko 3-4 godziny, ale udało się wziąć udział w dwóch spotkaniach. A że sprawiedliwości musiało stać się za dość, jedno było dla mnie, drugie dla dzieci.
Z sentymentu do dziennikarstwa postawiałam na spotkanie z Tomaszem Siekielskim.
Od dawna miałam ochotę przeczytać jego książkę, a tu jeszcze taka
okazja, żeby go spotkać, posłuchać, zdobyć książkę z autografem i...
oczywiście strzelić sobie fotkę ;) Padło stwierdzenie, że to zdjęcie rozwodowe. Pytanie brzmi: Tomasza Sekielskiego, czy moje? ;) Swoją drogą, sympatyczny gość.
Potem przerwa na lody i przyszedł czas na atrakcje dla dzieci, ściślej dla Łucji, bo Oliwia w tym czasie smacznie spała. Na scenie kameralnej odbyło się poobiednie czytanie dla dzieci i rodziców, czy raczej przez rodziców. Organizatorzy chcieli, aby to właśnie przybyli na spotkanie rodzice poczytali swoim dzieciom. Jak się pewnie domyślacie, nie musieli mnie szczególnie długo namawiać. (bo lubię czytać innym - klik). Z ogromną przyjemnością przeczytałam opowieść smokach Momo i Kiki. Po mnie tę samą książkę przeczytało jeszcze kilkoro rodziców. Tak dobrze czytacie - tę samą książkę. Jednak historie były inne i to stworzone przez obecne na spotkaniu dzieci. Na tym właśnie polega magia tej książki. Momo i Kiki to bajka modułowa. Zestaw składa się z książki-bazy i trzydziestu wymiennych kart z treścią - rymowanymi wierszykami, które dzieci mogą układać według własnego uznania, tworząc za każdym razem inną historię. Genialne!
Na koniec herbatka i kawa w Kawiarni Literackiej, gdzie nawet poduszki przypominały o Nagrodzie Literackiej Gdynia ;)
Oczywiście w międzyczasie przechadzałam się pomiędzy stoiskami. Moje zdobycze nie są szczególnie imponujące, jeśli chodzi o ilość, bo trzeba przyznać, że naprawdę okazje były niesamowite. Obecnie jestem na odwyku, jeśli wiecie co mam na myśli. Przyjaźnie się natomiast z biblioteką.
Nabyłam więc jedynie trzy książki. Oczywiście "Sejf" Sekielskiego (z rabatem na okazje Pleneru i spotkania) - 29 zł, Murakami 5 zł! i Krzysztof Beśka za dyszkę. W gratisie dostałam książeczkę promocyjną - pierwszy rozdział "Lampionów" Katarzyny Bondy i - a jakże - katalog Wydawnictwa Rebis. A także trochę zakładek. Teraz zacieram ręce na jakieś jesienne targi. Katowice? Kraków? Hmmm.....
PS: Wiola, Paulina? Jak rozumiecie czytać nie było kiedy. Ale jakby nie było, to #książkawpodróży ;) Zaliczycie mi ten wpis? ;)
PS: Wiola, Paulina? Jak rozumiecie czytać nie było kiedy. Ale jakby nie było, to #książkawpodróży ;) Zaliczycie mi ten wpis? ;)
Wygląda bardzo zacnie.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie za mało takich wydarzeń w Polsce!
Zazdroszczę takiego wydarzenia!
OdpowiedzUsuńNie ;) miałam na myśli książkowy zakupoholizm. Miejsca mało się zrobiło....
OdpowiedzUsuń/Pozdrawiam,
Szufladopółka
Ha ha oczywiście, wpis zaliczony :) Jesteś wielka! Ależ Ci zazdroszczę, że mogłaś tam być...
OdpowiedzUsuńUff... :) Zazdrość w pełni rozumiem. Też tak reaguję na relacje z wydarzeń, na których nie było mi dane być ;)
UsuńEkstra zdjęcia:) Z Twojej opowieści wynika, że było super:) Dla mnie książka i morze to genialne połączenie:) Szkoda, że mnie nie było, ale planuję jechać na Targi Książki do Krakowa w październiku, wybierasz się?:)
OdpowiedzUsuńJest plan, żeby się wybrać. Nigdy nie byłam na Targach w Krakowie, a uważam, że czas najwyższy... Może się spotkamy. Jeśli będę jechała na pewno o tym napiszę.
Usuń/Pozdrawiam,
Szufladopółka
Wspaniały plener czytelniczy, żal mi, ze takie akcje mnie omijają, jednak z przyjemnością o nich czytam. :) Książka i morze, czego chcieć więcej. ;)
OdpowiedzUsuń