Jak Mickiewicz obchodził Halloween... ;)
Chciałam zacząć ten post od "Ciemno wszędzie, głucho wszędzie..." ale w sieci natknęłam się już na kilka tak rozpoczynających się tekstów, więc oryginalnością nie zabłysnę.
Przy wpisie o Nocy Kupały (KLIK) wspomniałam, że walentynki mi nie przeszkadzają - mogą sobie być, ale ja preferuję słowiańskie święto miłości. Podobnie mam z nocą z 31 października na 1 listopada. Jak sobie ktoś chce, to niech przebiera się za wampiry i inne czarownice. Jakby dzieciaki zapukały do mnie po cukierki - to też dam. Zresztą kto by chciał sprzątać mąkę i jajka z wycieraczki.
A będąc już całkiem poważna, to prywatnie obchodzę Dzień Wszystkich Świętych i Zaduszki. Pomodlę się za zmarłych, zapalę im świeczkę. Choć zdaję sobie sprawę, że to pozostałości właśnie po słowiańskim Święcie Przodków - Dziadach. I to przy nich jestem sercem, a raczej duszą :) (i zainteresowaniem).
Przy wpisie o Nocy Kupały (KLIK) wspomniałam, że walentynki mi nie przeszkadzają - mogą sobie być, ale ja preferuję słowiańskie święto miłości. Podobnie mam z nocą z 31 października na 1 listopada. Jak sobie ktoś chce, to niech przebiera się za wampiry i inne czarownice. Jakby dzieciaki zapukały do mnie po cukierki - to też dam. Zresztą kto by chciał sprzątać mąkę i jajka z wycieraczki.
A będąc już całkiem poważna, to prywatnie obchodzę Dzień Wszystkich Świętych i Zaduszki. Pomodlę się za zmarłych, zapalę im świeczkę. Choć zdaję sobie sprawę, że to pozostałości właśnie po słowiańskim Święcie Przodków - Dziadach. I to przy nich jestem sercem, a raczej duszą :) (i zainteresowaniem).
Źródło: https://www.facebook.com/CzasFolkloru/ |
W podstawówce (która to była klasa, nie pamiętam - siódma lub ósma chyba) razem z koleżankami przygotowałyśmy przedstawienie do drugiej części "Dziadów" Mickiewicza. Byłam Widmem. Trochę szkoda, że to nie były czasy fejsa i komórek, miałabym teraz pewnie jakieś zdjęcia. Moglibyście się ze mnie ponabijać, wyglądałam uroczo, znaczy upiornie. I nie tylko ze względu na rolę ;).
Akcja mickiewiczowskich "Dziadów" to pomieszanie obrzędów słowiańskich z chrześcijańskimi. Dziś 1 i 2 listopada to głównie modlitwy, odwiedzanie grobów, zapalnie na nich zniczy i stawianie kwiatów. Dawniej temu świętu poświęcało się więcej uwagi. Co z tego pozostało?
Teraz stawiamy znicze - kiedyś rozpalano ognie dla wędrujących dusz, by wskazywał drogę do bliskich i pomogły wrócić z powrotem do Nawii - świata zmarłych. Obecnie, oprócz świeczek, stawiamy na grobach najwyżej kwiatki, a dawni Słowianie przy mogiłach wyprawiali prawdziwe uczty, przynosząc zmarłym strawę - chleb, kaszę, jajka, kutię czy miód.
Ważne też było, aby nie skrzywdzić wędrującej duszy, a można to było zrobić poprzez wykonywanie pewnych obowiązków domowych - jak palenie w piecu, szycie czy sprzątanie jedzenia ze stołu (które to właśnie miało trafić właśnie na groby). Czynności te mogłaby utrudnić wędrówkę duszy - mogłaby np. zaplątać się w nici, a ogień w piecu, uniemożliwiłby jej przejście przez komin. [1]
Akcja mickiewiczowskich "Dziadów" to pomieszanie obrzędów słowiańskich z chrześcijańskimi. Dziś 1 i 2 listopada to głównie modlitwy, odwiedzanie grobów, zapalnie na nich zniczy i stawianie kwiatów. Dawniej temu świętu poświęcało się więcej uwagi. Co z tego pozostało?
Teraz stawiamy znicze - kiedyś rozpalano ognie dla wędrujących dusz, by wskazywał drogę do bliskich i pomogły wrócić z powrotem do Nawii - świata zmarłych. Obecnie, oprócz świeczek, stawiamy na grobach najwyżej kwiatki, a dawni Słowianie przy mogiłach wyprawiali prawdziwe uczty, przynosząc zmarłym strawę - chleb, kaszę, jajka, kutię czy miód.
Ważne też było, aby nie skrzywdzić wędrującej duszy, a można to było zrobić poprzez wykonywanie pewnych obowiązków domowych - jak palenie w piecu, szycie czy sprzątanie jedzenia ze stołu (które to właśnie miało trafić właśnie na groby). Czynności te mogłaby utrudnić wędrówkę duszy - mogłaby np. zaplątać się w nici, a ogień w piecu, uniemożliwiłby jej przejście przez komin. [1]
A może w Waszych domach są jeszcze jakieś tradycje związane z - najogólniej mówiąc - świętem zmarłych. Podzielcie się swoimi zwyczajami bez względu na to czy jesteście chrześcijanami, rodzimowiercami, ateistami czy pozostajecie wierni Halloween zgodnemu z irlandzką tradycją, do której nawiązują dyniowe maski. Czym dla Was jest ta noc/dzień/dni? Nie chodzi mi tu o wyższość jednego podejścia nad drugim.
Po prostu powiedzcie czy w całym tym zamieszaniu, pomiędzy staniem w korkach w drodze na cmentarz a imprezą w przebraniu za zombie macie chwilę, by się nad tym zadumać...?
Po prostu powiedzcie czy w całym tym zamieszaniu, pomiędzy staniem w korkach w drodze na cmentarz a imprezą w przebraniu za zombie macie chwilę, by się nad tym zadumać...?
A "Dziady cz.II" możecie przeczytać TUTAJ
[1] Informację o domowych obowiązkach zaczerpnęłam ze strony Sławosław.pl, z niej też dowiecie się dużo więcej o Święcie Przodków - polecam.
Żeby chociaż dzieciaki miały mąkę i jajka, a tak to wygląda jak żebranie. Jak najprościej zawiesić takich "domokrążców"? Poprosić ich o psikus - kompletnie baranieją.
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie Czytalski, że do nas zapukali z hasłem cukierek albo psikus. Biorę swe dziecię, by pokazać jej przebrane dzieci. No i zrobili nam psikusa, bo... nie byli przebrani. Taki tupet :) To i my im psikusa - i słodyczy nie było :)
Usuń/Pozdraiwam,
Szufladopółka
Bardzo ciekawy wpis, ciesze ze sie na niego natkełam akurat na dany temat Dziady a Haloween, dołączam do obserwujących i pozdrawiam serdecznie /marta
OdpowiedzUsuńDzięki Novamoda. Moda to nie do końca moja bajka, ale będę zaglądać, może mnie zainspirujesz. Chociaż... szykuje mi się wpis z pewną stylówą ;). Ale to niebawem.
Usuń/Pozdrawiam,
Szufladopółka
Widzę że w blogosferze trochę wrze jeśli chodzi o Halloween kontra nasze święto :) Halloween jest fajne i ciekawe, podoba mi się robienie tych wszystki dekoracji ale tak naprawdę największą uwagę przywiązuję do naszego dnia zmarłych. Jednak to jest taki dzień, który zawsze będzię i nie da się go zastąpić, to jest po prostu tradycja i tyle :)
OdpowiedzUsuńFakt, głośno się zrobiło. Ale na moim blogu nie mogło zabraknąć wpisu o słowiańskim święcie... Jak przy okazji Bożego Narodzenia pojawi się sporo postów o komercjalizacji tego święta (pewnie i ja coś skrobnę na moim drugim blogu - Targetowa), to wtedy zajrzyj do mnie, napiszę coś o Szczodrych Godach - świętach po słowiańsku.
Usuń/Pozdrawiam,
Szufladopółka
Ja Halloween nie obchodzę, chociaż nic osobiście do tego święta nie mam. Ale w Polsce najbardziej niezrozumiałe dla mnie jest to, że bardzo często te dzieciaki chodzące po domach i zbierające cukierki, wcale nie są poprzebierane... Jaki w tym sens?
OdpowiedzUsuńNo, właśnie miałam taką sytuację w sobotę - pierwszy raz. Wyśmiałam te dzieci i odesłałam po stroje.
UsuńJa lubię Halloween ale może to ma związek z tym, że długo mieszkałam w miejscu gdzie to święto jest normą. Dziady też mi się kojarzą jak tobie ze świętem słowiańskim i warto byśmy znali swoje korzenie
OdpowiedzUsuńSłowiańska tradycja jest piękna!
UsuńPiękny wpis, również popieram popularyzację słowiańskich świąt. Szkoda, że tak niewielu blogerów decyduje się na takie działania. Nie rozumiem fenomenu święta dyni ani walenia-tynków. Niestety przespałam w tym roku święto Kupały, ale za to napisałam post z okazji Zaduszek;)
OdpowiedzUsuńDla mnie najpiękniejszy moment Święta Zmarłych przypada wieczorem, kiedy płoną znicze, ciemność otula groby a ja spotykam się z bliskimi, tymi którzy zapalają ze mną lampki i tymi, dla których te światełko zostawiamy.
O tym, że jesteśmy podatni na tę czy inną modę, piszę na drugim blogu - Targetowa. Zapraszam więc i tam.
UsuńI bardzo dziękuję za to, że napisałaś o tym, czym dla Ciebie są te dni.
/Pozdrawiam,
Szufladopółka
A propos jedzenia. Właśnie zastanawia mnie ono od przedwczoraj najbardziej. Bo wciąż są kontynuowane pewne tradycje "posiłkowe" na cmentarzach, jak pańska skórka czy rury, więc gdzieś tam echa Dziadów są wciąż żywe. ;)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że nie spojrzałam na to z tej strony... Właśnie odbierałam to jako przejaw kiczu - jarmark przy cmentarzu, a tu takie spostrzeżenie :)
Usuń/Pozdrawiam,
Szufladopółka
Też przez lata tak uważałam, dopóki nie odkryłam, że w Poznaniu nie ma moich ukochanych pańskich skórek i jakoś tak, bez tego smaku i zapachu i całej tej razem celebrowanej jarmaczności słodyczy, podjadanych ukradkiem, gdy dorośli zapalają znicze, tej zadumy, nad tym szalejącym życiem i gasnącym co chwilę złośliwie zniczu. No jakoś tak bez tego wszystkiego jest inaczej. Ba nawet mam wrażenie, że te nasze jarmarki są teraz jakoś tak bardziej oziębłe. Zatem, chyba paradoksalnie, apeluję - więcej jarmarków, więcej życia w święcie zmarłych, tak jak dawniej świętowaliśmy. ;)
UsuńI tak oto zatoczyliśmy koło ;)
Usuń