Morgan Rice: "Przeznaczenie bohaterów" [recenzja]
Gdybym mogła przenieść się w czasie, to na pewno przeniosłabym się do średniowiecza. Choć bliższe memu sercu jest to wczesne, a w nim słowiańskie, drewniane grody, to zamkiem też bym nie pogardziła. A jeśli to dodatkowo miałaby być kraina pełna magii, to czego chcieć więcej? Takim miejscem z pewnością jest Królestwo Kręgu i mogę się tam przenieść choćby dziś...
“Przeznaczenie bohaterów” to historia chłopca dorastającego na
peryferiach Królestwa Kręgu. Najmłodszy z czterech braci, znienawidzony
przez nich i przez ojca Thorgrin czuje, że różni się od innych
mieszkańców wioski. Marzy o tym, by zostać wielkim wojownikiem i
dołączyć do Srebrnej Gwardii, elitarnego oddziału, chroniącego Królestwo
przed tym, co kryje się po drugiej stronie kanionu. Pewnego dnia w
lesie nieopodal swojej wioski spotyka najpotężniejszego druida w
królestwie. Rozmowa z nim, pełna zagadek i niedopowiedzeń, powoduje, że
wyrusza w podróż, zdecydowany walczyć o swoje przeznaczenie. A to zmieni
jego życie na zawsze…
Może to zabrzmi banalnie, ale "Przeznaczenie bohaterów" naprawdę ma wszystko co powinna mieć książka fantasy. Jest odległe, powstałe w wyobraźni Autorki, królestwo, są bohaterowie dobrzy i źli, jest miłość i są intrygi. I jest coś jeszcze. Magia. Ta książka jest przepełniona magią. Ale nie ma tu wróżek, ani czarodziejskiej różdżki. Tu jest magia z jednej strony budząca respekt - w osobie druida, tajemniczego mędrca w długiej szacie, z drugiej: magia otoczenia. Nie brakowało mitologicznych postaci, ale chyba jednak największe wrażenie zrobiły na mnie krajobrazy. Kraina posiadająca dwa słońca? Może i na to bym wpadła, ale żeby rzucały zieloną lub niebieską poświatę? Powtórzę się: magia.
"Dostrzegł ich, kiedy pierwsze słońce wspięło się wyżej, a drugie wzeszło nad horyzont rozjaśniło fiolet nieba blaskiem miętowej zieleni"
Język i styl bardzo wyważony, charakterystyczny dla fantasy, momentami poetycki, ale nieprzedobrzony. Autorka nie bombardowała czytelnika neologizmami w co drugim zdaniu, a wymyślane przez nią nazwy własne łatwo zapadały w pamięć. Narracja była trzecioosobowa i to bardzo mądre posunięcie, Thora i tak było dużo, więc gdyby jeszcze to on opowiadał swoją historię, mógłby nam się w końcu znudzić.
Choć muszę przyznać, że momentami bywał drażniący. Może nie sama jego obecność, co "cudowość". Zrozumiałe, że był głównym bohaterem, takie zresztą było jego przeznaczenie :), jednak czasami jego szlachetne zachowanie, wspaniałomyślność trąciły przesłodzeniem. Nie mówię, że nie miał wad czy niedociągnięć, bo był nieśmiały, czasem brakowało mu doświadczenia i nie wiedział jak się zachować, ale były to cechy charakterystyczne dla uciśnionego, ciut pachniało sztampą. Myślę, że smaczku dodałby jakiś błąd, który popełnia każdy. Nawet największy bohater....
"Codziennie staraj się być kimś lepszym. Nie tylko od innych, ale od siebie samego. Broń tych, którzy nie potrafią obronić się sami. Takie zadania nie są przeznaczeniem lekkoduchów, to przeznaczenie bohaterów"
Plus daję też za brak toczących się na kilkunastu stornach walk. Wiem, że w fantasy są one nieuniknione i pewnie przyjdzie na nie czas w kolejnych częściach, ale osobiście nie jestem ich zwolenniczką, wolę czytać przygody, poznawać przyczyny zachowań, nawet planowanie bitwy, ale sam szczęk metalu, nawet na kartach papieru, nie robi na mnie wrażenia i ciągnie ku złemu, mam ochotę je pominąć... To, co było w tej książce - przeczytałam :)
Ogólnie pani Rice całkiem ciekawie wprowadziła nas do Królestwa Kręgu i choć wydawać, by się mogło, że głównym odbiorcą jest młodzież, to po przeczytaniu Przeznaczenia bohaterów wcale nie czuję się zdziecinniała. Bo podążać za swoimi marzeniami trzeba w każdym wieku.
Ocena tradycyjna 7/10
Książkę zrecenzowałam służbowo dla portalu eKulturalni.pl, który objął patronatem tę książkę. Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Feeria (Feeria Young)
Brzmi bardzo, bardzo dobrze. Chętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuńDobre fantasty zawsze jest w cenie. Jeśli będę miała okazję to chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuń