Tylko martwi nie kłamią K. Bonda
Tytuł: Tylko martwi nie kłamią
Autor: Katarzyna Bonda
Wydawnictwo: Videograf II
Liczba stron: 644
To książka, a właściwie autorka, po którą sięgnęłam dzięki innej blogerce. I to nie recenzja, a wywiad z autorką sprawił, że kiedy będąc w bibliotece zobaczyłam książkę p. Bondy musiałam ją wypożyczyć, choć nie była pierwszą z serii. A do lektury natchnęła mnie rozmowa Magdy z bloga Przegląd Czytelniczy - b. ciekawa - sami sprawdźcie :)
Ale teraz ja!
Ta książka bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu.
Autor: Katarzyna Bonda
Wydawnictwo: Videograf II
Liczba stron: 644
To książka, a właściwie autorka, po którą sięgnęłam dzięki innej blogerce. I to nie recenzja, a wywiad z autorką sprawił, że kiedy będąc w bibliotece zobaczyłam książkę p. Bondy musiałam ją wypożyczyć, choć nie była pierwszą z serii. A do lektury natchnęła mnie rozmowa Magdy z bloga Przegląd Czytelniczy - b. ciekawa - sami sprawdźcie :)
Ale teraz ja!
Czytając książkę, o autorce pomyślałam sobie dokładnie to, co pomyślałam czytając wywiad. Profesjonalistka. Zaryzykuję nawet i nazwę ją pedantką, tu w pozytywnym tego słowa znaczeniu, choć nie przepadam za "arcydokładnymi" ludźmi.
W kamienicy w centrum Katowic dochodzi do morderstwa - ginie biznesmen, a morderstwo dziwnie przypomina zbrodnię sprzed kilkunastu lat, do której doszło w tym samym miejscu. Krąg podejrzanych od początku jest rozległy, i wciąż rósł, bo i motywów było wiele. Czy to mafia, niezadowoleni kontrahenci czy nieszczęśliwie zakochana kobieta? A może zdradzana żona albo zazdrosny mąż kochanki? A może to morderstwo na tle rabunkowym. Czym kierował się sprawca? To ma odkryć Meyer, profiler, psycholog policyjny, który pomaga prowadzącemu sprawę podinspektorowi Szerszeniowi i prokuratorce Weronice Rudy. Każda osoba ma swoje za uszami i każda kłamie. Tylko martwi nie kłamią...
Całość doskonale przemyślana, przeanalizowana, szczegóły dopięte na ostami guzik. Doskonale stworzony kryminał, wielowarstwowa intryga i powoli łączące się wątki. To tyle jeśli chodzi o sensację. Ale przede wszystkim to powieść psychologiczna. Czytając czytelnik wchodzi w zakamarki umysłu i duszy kolejnych bohaterów, stara się zrozumieć ich postępowanie, współczuje im. Tak, współczucie to dominujące uczucie, jakie towarzysło mi podczas lektury. Książka jest dobra, ale smutna. Niestety nie było w niej ani jednej pozytywnej postaci - pozytywnej w sensie szczęśliwej - każdy niósł jakieś brzemie. Fakt to uwiarygadnia fabułę, bo czy istnieją dziś ludzie bez problemów? Nie, ale jakby nie było, to jednak ksiażka - gdzieś tam mogłaby przeknąc osoba, która ma szczęśiwą rodznę i jest zadwowolna ze swojej pracy, albo która po prostu mimo tych kłopotów, które ma ja każdy (mniejszych czy większych) będzie pogodna, uśmiechnięta. Ale nie. Bohaterowie Bondy są albo smutni, albo rozgoryczeni, albo chłodni, ewentualnie tajemniczy, zamknięci w sobie. Wszyscy, zarówno osoby z kręgu podejrzanych, jak i ci po drugiej stronie - prowadzący śledztwo. Powiedzmy, że zbliżony do normalności był Szerszeń, ale i w jego postaci było coś tragicznego i bynajmniej nie mam na myśli przejściowych kłopotów z żoną (Więcej o tym w spoilerowej).
Oczywiście nie brakowało tu poczucia humoru i duży plus za luźne rozmowy Szerszenia i Meyera - tak właśnie wyglądają pogawędki facetów, kumpli; z podtekstem i wulgaryzmami, bardzo realistyczne. Podobnie jak gwara wprowadzona w niektóre dialogi - szczególnie z udziałem niższych warstw społecznych - choć tu mi się zapaliła czerwona lampka czy to nie jest niebezpieczne i stereotypowe, ale rozumiem, że cała książka napisana gwarą byłaby nie do przeczytania, a w urzędach, szkołach itp. wszak rozmawia się po polsku, a nie po śląsku.
Za co jeszcze plus? Za scenę erotyczną. I to duży. Autorka i czytelnika i przede wszyskim zainteresowanych - bohaterów trzymała w ogromnym napięciu. Ale za to jaka nagroda: scena erotyczna opisana na sześciu (!) stronach, w której pikane opisy poprzeplatane były z refleksjami bohaterów. Naprawdę, naprawdę robi wrażenie. Lepszej chyba nie czytałam.
Choć jestem pod ogromnym wrażeniem warsztatu literackiego Katarzyny Bondy - nie jest to książka bez wad. Jedną z nich są powtórzenia. Nużące było, kiedy jeden bohater przekazywał drugiemu treść rozmowy z trzecim, którą my już czytaliśmy. Podobnie było z przemyśleniami, najpierw poznał je czytelnik, a potem bohaterowie zwierzali się sobie ze swoich domysłów. Bardzo gryzło się to z tym, że z kolei istotne wydarzenia były nagle przerywane. Bohater wpada na pomysł lub odkrywa coś lub wstrzymując oddech otwiera drzwi i nagle... zmiana wątku. I takie zabiegi jak zwroty akcji i retardacje doceniam, ale masła maślanego nie dzierżę.
No i jeszcze jedno: nazwiska. Podinspektor Szerszeń, prokuratorka Rudy i - dla gwiazdora - profilera obcobrzmiące Meyer - takie charakterystyczne, że aż przewidywalne. Bardziej pasowałyby mi do pastiszu.
Niemniej, choć dostrzegam minusy, naprawdę to książka przez którą szacunek do autorki, do jej pracy, rósł z każdą przeczytaną stroną. To książka dopracowana pod każdym względem, ale nie przedobrzona. Bonda nie przekroczyła granic, choć nie raz była na krawędzi. Dlatego, jeśli macie ochotę na kawał dobrej literatury: ciekawą zagadkę kryminalną, złożoną powieść psychologiczną i porządny warsztat, przeczytajcie "Tylko martwi nie kłamią".
Ocena tradycyjna 9/10
Ta książka bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu.
Idealna książka dla mnie, a że już dawno chciałam sięgnąć po coś tej autorki, skuszę się wobec tego na polecaną "Tylko martwi nie kłamią" :)
OdpowiedzUsuńPolecam z czystym z sumieniem, ale o ile się orientuję nie jest to początek serii, przy wcale nie czułam, że zaczęłam od środka.
UsuńJak się nie czuje, że to nie pierwsza część, to mogę czytać na początek. Póki co w bibliotece dzisiaj nie było.
UsuńNie było, mówisz? A gdyby było to byś wypożyczyła? Że zacytuję: "Idę jutro do biblioteki oddać książki - swoje i córki. I już sobie obiecałam, że niczego - NICZEGO - nie wezmę, bo obie mamy pełno książek własnych do czytania. Ja chyba z siedem, a młoda ze dwa razy tyle. Tak więc jutro TYLKO oddajemy. Prawda?" :)
UsuńNo taki był zamysł... No co poradzę, że książki złażą same z półek i rzucają nam się w ramiona... ;) Książki Bondy nie było, ale była książka Klejzerowicz, no i jakoś tak przyszła za mną do domu :D
UsuńOtóż to, one same za nami chodzą, śledzą nas, prześladują... Niegrzeczne książki! :)
UsuńNo właśnie :D
UsuńU mnie ta książka leży spokojnie na stosiku i czeka na swoją kolej, ale po Twojej ocenie chyba przesunę ją o kilka pozycji wyżej żeby szybciej zacząć czytać ;).
OdpowiedzUsuńWitam w moich skromnych progach Natalo :) Miło mi, że autorka "Najlepszego bloga o książkach w sieci" mnie odwiedziła :)
UsuńA co do Twojego komentarza: Hmm, ja tak miałam właśnie po przeczytaniu wspomnianego wywiadu, musiałam przeczytać coś tej autorki i szybko wypożyczyłam te książkę. Jednak wstrzymałam się trochę z lekturą, żeby nie być za bardzo pod wrażeniem wywiadu. I przyznam, że się sprawdziło - po przeczytaniu książki, musiałam rozmowę przeczytać jeszcze raz, bo nieco ją zapomniałam, a moja recenzja nie była "skażona" wrażeniem po wywiadzie.
Pozdrawiam, Szufladopółka
Póki co czytam "Pochłaniacza", gdy skończę, na pewno zapoznam się z innymi dziełami autorki.
OdpowiedzUsuńW takim razie będę wypatrywać recenzji "Pochłaniacza" u Ciebie, Wiolu :) Ja pewnie też sięgnę po coś innego Bondy.
Usuń/Pozdrawiam,
Szufladopółka
Natknęłam się na pewnym blogu, na określenie osoby pani Bondy jako królowej polskiego kryminału. I choć nie czytałam jeszcze żadnej książki autorki, to opinie blogerów mówią same przez siebie:)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę dobra :)
Usuń