Moja (pół)Noc Muzeów
W minioną sobotę, jak na miłośniczkę kultury przystało, skorzystałam z atrakcji jakie moje miasto, to jest Elbląg przygotowało na Noc Muzeów. Niestety w moim przypadku była to zaledwie pół(NOC) i bynajmniej nie dlatego, że byłam tam do godziny zero-zero.
Ofertę dla elblążan na tę noc przygotowało Muzeum Archeologiczno-Historyczne w Elblągu i Centrum Sztuki Galeria El. Tak się składa, że w galerii ma właśnie miejsce wyjątkowa wystawa skierowana do... dzieci, to Interaktywny Plac Zabaw, a ja mam okazję się tam wolontaryzować :) W wolnym czasie pełnię dyżury, by służyć pomocą zwiedzającym. Świetna sprawa, i jak się można domyślić w tę noc była to niemała atrakcja, toteż zadeklarowałam się, że spędzę swój wolny czas tam. Ale, ale...
Zdążyłam wcześniej odwiedzić muzeum, gdzie udało mi się:
- zobaczyć budynek Podzamcza - po raz pierwszy pokazany zwiedzającym po długotrwałym remoncie - robi wrażenie.
- zwiedzić dom wikingów z Truso, a to prawie jak Słowianie :)
- zobaczyć - nie tyle dwie wystawy, co ich zapowiedź - rzeczy związanych z Elblągiem i jego mieszkańcami. Jedna z nich poświęcona jest czasom przed- i wojennym, do 45. roku włącznie, druga okresowi PRL. Wchodząc do muzeum spotkałam znajomą, która powiedziała mi, że jak się widzi w muzeum rzeczy, których się używało, to znaczy, że nie jest dobrze. Znajomy pracownik, który zresztą jest autorem poniższych zdjęć, gdy mu to powtórzyłam sprzedał mi muzealny dowcip (tudzież suchar):
- Co to jest starość absolutna?
- i jak na kogoś, kto próbuje swoich sił w pisarstwie przystało, spróbowałam pisać gęsim piórem. I już wiem, że gdyby nie wynaleziono druku, a potem komputera "Potomków..." by dziś nie było. Z wielkim wysiłkiem urodziłam nazwę mego bloga oraz przywitanie - początek listu do listowej znajomej :)
A to są jej (marne) efekty
Na piętra już nie dotarłam, ale znam wystawy, które tam się znajdują więc czuję się usprawiedliwiona.
Potem dyżur w galerii i to doskonały pretekst, by napisać kilka słów o tej wyjątkowej wystawie. A jest dokładnie tym, co mówi nazwa: Interaktywny Plac Zabaw.
To pięć nowoczesnych instalacji (plus ekstra kino z klasyką polskich animacji), które wspierane kamerami, fotokomórkami, czujnikami ruchu, komputerami i czym tam jeszcze rozpieszczają nasz zmysł wzroku oraz powodują wydzielanie się endorfin. Można tam tworzyć melodie chodząc po interaktywnej platformie, podziwiać wszystkie barwy tęczy poruszając się po RGB - wielkich kostkach, które - co ciekawe - są jedynie w trzech, ale za to podstawowych kolorach: czerwonym zielonym i niebieskim. Można zamienić się w bohatera "Gwiezdnych wojen" i świetlistym mieczem malować obrazy, wyczarować siły natury i ruchami rąk na trawą czy wodą przenieść je na ekran. Można też "recytować" wiersz układając obrazki. Uwielbiam! I bawię się tam lepiej niż przychodzące dzieciaki, jak pozostali rodzice zresztą :)
To pięć nowoczesnych instalacji (plus ekstra kino z klasyką polskich animacji), które wspierane kamerami, fotokomórkami, czujnikami ruchu, komputerami i czym tam jeszcze rozpieszczają nasz zmysł wzroku oraz powodują wydzielanie się endorfin. Można tam tworzyć melodie chodząc po interaktywnej platformie, podziwiać wszystkie barwy tęczy poruszając się po RGB - wielkich kostkach, które - co ciekawe - są jedynie w trzech, ale za to podstawowych kolorach: czerwonym zielonym i niebieskim. Można zamienić się w bohatera "Gwiezdnych wojen" i świetlistym mieczem malować obrazy, wyczarować siły natury i ruchami rąk na trawą czy wodą przenieść je na ekran. Można też "recytować" wiersz układając obrazki. Uwielbiam! I bawię się tam lepiej niż przychodzące dzieciaki, jak pozostali rodzice zresztą :)
Potem tam jeszcze się działo, ale musiałbym jeszcze z godzinę zostać, a nie po to z domu wygoniłam męża i dziecko i wysłałam do teściów :) organizując sobie w ten sposób spokój i czas na pisanie, by nocami po galeriach się szlajać. Trzeba było podjąć męską decyzję i choć żałuję, że nie zostałam w galerii do końca, pocieszające jest to, że kilkanaście stron drugiej części "Potomków..." przybyło.
Nie byłabym jednak sobą, gdybym po drodze, nie wstąpiła na Bramę Targową. Pokonałam 158 schodków, by móc podziwiać panoramę nocnego Elbląga. Cudo. Fotkami widoków zbytnio Was nie uświadczę, bo raz aparatu nie mam, dwa zdjęć robić nie umiem. Te tu obecne zamieściłam dzięki dobrym duszyczkom: Miłoszowi (zdj. z galerii) i Tomaszowi (zdj. z muzeum).
Yay, też bym sobie zwiedziła Dom wikingów *_* Mam piękny zamek Habsburgów- muzeum, ale to jednak nie to samo :c Ja się załapałam na Noc w Muzeum na Słowacji. Szału nie było bo było tego wszystkiego niewiele, ale Słowacja to w sumie bardzo ciekawy kraj.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
A
Mi marzy się podróż na Wyspę Wolin, gdzie jest skansen - osada Słowian i wikingów. Pod Elblągiem odkryto dawną osadę Wikingów, Truso, ale nie ma niestety skansenu do zwiedzania. Choć co roku letnią porą jest specjalne wydarzenie podczas którego elbląska Wyspa Spichrzów zamienia się w średniowieczną osadę :)
Usuń