Spady pokonkursowe: "Wartość" - fragment 2
Wracamy do spadów pokonkursowych. Jak już napisałam w tych postanowieniach, że może by twórczość w piątki, to niech już tak zostanie (o postanowieniach TUTAJ). No i miałam dodać kolejny fragment opowiadania pt. "Wartość".
Fragment 1 i informację skąd to opowiadanie się wzięło możecie przeczytać w TYM POŚCIE
A teraz ciąg dalszy:
Maciej Dziany wpatrywał się w
monitor próbując odczytać coś z wykresów giełdowych, kiedy do gabinetu wszedł doradca. Biznesmen spojrzał na pracownika spod uniesionych brwi.
- Chyba wie szef czemu tu jestem? –
zapytał nie siląc się na dzień dobry. – Po ostatnich promocjach, podwyżkach cen
materiałów i premii dla dyrektorów i kierowników, które oczywiście były
konieczne, jesteśmy w małym dołku.
- Co proponujesz? - westchnął. Słuchając automatycznie kiwał potakująco głową,
ale nie był specjalnie skupiony. Wpatrywał się w wiszące na ścianach jego
gabinetu obrazy. Prawdziwe dzieła sztuki, czasem ich wierne i wcale nie najtańsze
kopie. Przenosił spojrzenie z Sypialni w Arles Van Gogha na Płonącą Żyrafę Salvadora Dali i dalej na
obrazy Picassa. Nie miał ulubionego malarza, ani nawet kierunku sztuki. Po prostu
lubił się nią otaczać.
- Są dwie opcje - mówił doradca. - Albo podniesiemy
ceny albo zwolnimy trochę robotników. Osobiście sugerowałbym to drugie, bo
roboty nie ma za dużo, no i wie szef, że naszymi klientami są bardzo ważni
ludzie. Oni nie lubią takich zagrywek. Spotykają się z tym na co dzień, mają
życie pełnie niespodzianek, potrzebują pewnej stabilizacji. I nasza firma daje
im stałe ceny. Przynajmniej przez rok – wyrzucił jednym tchem.
- O czym ty mówisz? - Maciej jakby
się obudził. - Przecież nasi potencjalni klienci nie odczują podwyżki
nawet, gdyby była pięciokrotnością wynagrodzenia naszych robotników.
- Tak, ale całe miasto jest
obklejone bilbordami "Apartamenty na 5 za 555" - próbował
zaakcentować rym, a Maćkowi przeszło przez myśl, że pewnie nigdy nie był dobry
z recytacji. - Niech szef wierzy, to podwyższenie cen naprawdę ugodziłoby
w nasz wizerunek.
- A zwolnienie ludzi, którzy potem
nie będą mieli, co do garnka włożyć, nie ugodzi w nasz wizerunek?
- Może napiszą o tym w gazetach, i
co z tego? Robole nie są naszymi klientami. A tych, którzy są, to nie wzruszy.
Ale jak podniesiemy ceny, to się wkurzą. Radziłbym jak najszybciej podjąć
decyzję, szefie.
Maciejowi nie podobało się
rozwiązanie zaproponowane przez doradcę, ale szczerze mówiąc, w ogóle nie
chciało mu się o tym myśleć. Miał inne sprawy na głowie. Osobiste. Już od pół
roku był w związku, ale był to związek widmo. Nie mógł z nikim podzielić
się swoim szczęściem. Jego ukochany nie był na to gotowy. Ale w ten weekend
miało się to zmienić. Obiecał, że powie o nich swoim bliskim i ludziom z pracy.
I że ma dla niego niespodziankę. Maciej podejrzewał, że chodzi o wspólny
wyjazd. W ostatnim czasie obaj dużo pracowali. Przydałby się im odpoczynek.
Cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz