Opętanie, Erica Spindler



Tytuł: Opętanie
Tytuł oryginalny: Watch me die
Autor: Erica Spindler
Wydawnictwo G+J
Liczba stron: 368

Hmmm, odkładałam napisanie tej recenzji z nadzieją, że jak się zastanowię, to więcej napiszę. Ale to był błąd. Nie powiem, że to była zła książka – bo czytało się całkiem dobrze, ale żeby o niej pisać… A do tego siostra zechciała ją przeczytać, więc nawet cytatami nie nadrobię objętości.
Dobra koniec żartów.
Zacznę od pozytywów. Tak wspomniałam dobrze się czyta, szybko, dobrze zbudowany nastrój styl całkiem, całkiem, dialogi w porządku, o żadnym grafomaństwie nie ma tu mowy. Podobało mi się też informacje o dniu i miejscu akcji – dzięki czemu książka miała charakter dokumentu. Bardziej był się przyczepiła do pomysłu, a właściwe wykonania, bo pomysł też ciekawy – choć bez rewelacji – ot kryminał jakich wiele. 
Opis (za wydawcą)
Dążenie Miry do odzyskania równowagi psychicznej staje się jej najgorszym koszmarem…
Mira Gallier zajmuje się renowacją witraży. Próbuje ułożyć sobie życie po stracie ukochanego męża, który zaginął podczas huraganu Katrina. Wydaje się, że po latach cierpienia niewiele brakuje, żeby odzyskała wreszcie spokój ducha.
Ale życie Miry znowu rozpada się na kawałki, kiedy ktoś niszczy w kościele odnowione przez nią witraże, a ksiądz pada ofiarą brutalnego zabójstwa. Ktoś włamuje się do jej domu, a ona sama zaczyna odczuwać obecność swojego męża: czuje zapach jego balsamu po goleniu, słyszy go przez telefon albo znajduje wgłębienie w poduszce na jego łóżku.
Tymczasem miastem wstrząsa seria kolejnych morderstw. W miarę jak liczba ofiar rośnie, Mira staje się jedną z głównych podejrzanych. Do Nowego Orleanu wraca Connor Scott, przyjaciel sprzed lat, który porusza serce witrażystki. Detektyw Spencer Malone podąża śladami psychopatycznego zabójcy.
I tenże opis skusił mnie do zakupienia książki (jak również jej niewygórowana cena). Skojarzyłam sobie z filmami „Siedem” czy „Odkupienie” czy książkami Dana Browna lub Jennifer Lee Carrel (Szyfr Szekspira) Lubię takie klimaty. Ale dużo brakuje bym mogła powiedzieć, że to dobra książka, powiem raczej, że nie jest zła.
 A ocenię jako przeciętną, w tym jedną gwiazdką nagradzam za to, że chociaż od początku wiedziałam, kto jest mordercą – bynajmniej nie dlatego, że jestem niczym Sherlock – moim zdaniem autorka go  dość szybko zdradziła, to mimo to nie brakowało tam zwrotów akcji.
Ja to czytałam tak: założyłam, że X jest odpowiedziany za morderstwa, ale w trakcie lektury widoczne były zabiegi autorki, kiedy chciała bawić się z czytelnikami, mylić tropy, budzić w nich wątpliwości. To naprawdę mogło się udać, gdyby nie napisała o kilka słów za dużo. 

Ocena tradycyjna 5/10
 Moja ocena: szafka (ale gdzieś na wierzchu :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz